Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer
911
BLOG

Pan Artymowicz traci spokój

Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer Polityka Obserwuj notkę 5

Informacja o rzekomych śladach trotylu i nitrogliceryny na wraku samolotu TU-154, który się rozbił w Smoleńsku zszokowała zapewne wszystkich. Ci, którzy na poważnie rozpatrywali tezę o zamachu zyskali argument żeby się przyjżeć okolicznościom katastrofy  jeszcze poważniej. Ci, którzy z prawdopodobieństwem zamachem walczyli dostali małpiego rozumu. Właśnie do tej drugiej grupy należy pan Paweł Artymowicz. Znany w polskich mediach astrofizyk z Kanady, który ostatnio najwyraźniej robi drugą specjalizaję.

Artymowicz na swoim blogu w S24 pośpiesznie wypluł z siebie bodajże dwanaście argumentów, z których żaden nie jest próbą wyjaśnienia dlaczego na wraku samolotu mogły się znaleźć ślady trotylu i nitrogliceryny. Astrofizyk w większość jedynie polemizuje z tymi, którzy twierdzą, że prawdopodobieństwo ewentualnego wybuchu jest wysokie. W dziwny sposób odnosi się do sekcji zwłok pytając, że jeżeli był wybuch to dlaczego ofiary nie miały rozerwanych płuc i błon bębenkowych w uszach (skąd o tym wie?). Wrzuca również kilka argumentów co najmniej dyskusyjnych. Jak chociażby ten, że nikt nie słyszał ewentualnego wybuchu a jedynie "suchy trzask" (sic!). Jeżeli zestawi się to z wypowiedziami Antoniego Macierewicza twierdzącego, że jego komisja dysponuje 58 relacjami świadków, które widziały lub słyszały wybuch to powstaje zasadnicze pytanie o jakość warsztatu rzekomego specjalisty w dziedzinie badania katastrof lotniczych.

Całość argumentacji Artymowicza jest tradycyjnie podlana sarkazmem(cytat: "zamachowcy uprzedzeni zostali przez działających niezależnie pilotów") i argumentami ad personam wobec innych naukowców. Facet najwyraźniej podchodzi do zagadnienia bez jakiejkolwiek pokory, która cechuje prawdziwych badaczy. Widać, że z całą determinacją niedopuszcza do siebie nawet cienia myśli, że na pokłądzie TU-154 mógł nastąpić wybuch. Ponadto demonstracyjnie okazuje lekceważenienie i pogardę ludziom, którzy mówią o zamachu nazywając ich "zamachowcami".

Wydaje się, że nie świadczy to o chęci spokojnej dyskusji. Świadczy to co najwyżej o tym, że astrofizyk i pilot amator z Kanady powinien nabrać pewnego dystansu. Albo zająć się innym zajęciem zgodnym ze swoją specjalizacją zostawiając dociekanie okoliczności katastrofy smoleńskiej zawodowcom.

Pozdrawiam

 

Polecam:

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka