Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer
347
BLOG

Czytając Czarneckiego (do przemyślenia dla innych)

Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer Polityka Obserwuj notkę 7

Ryszard Czarnecki:(...) W pierwszej części spotkali się liderzy państw regionu, w drugiej wziął udział prezydent Francji Nicolas Sarkozy. W pierwszej Tusk uczestniczył, w drugiej – nie.

Uważam Rze:Dlaczego?

Ryszard Czarnecki: Bo w tym samym czasie odgrywał rolę przewodnika turystycznego i po gdańskiej starówce oprowadzał panią Merkel. Wściekłość liderów Wyszehradu i Sarkozy'ego można sobie tylko wyobrazić. Niestety, ale coraz częściej w Europie mówi się, że jeśli coś się chce załatwić w Polsce czy z Polską, to trzeba dzwonić właśnie do Berlina. To się zresztą zaczęło już wcześniej. Kiedy jeszcze śp. Lech Kaczyński mówił, jak to często w dyplomacji, że nie może zgodzić się na pewne sugestie ze strony Niemiec, bo ma u siebie silną opozycję w postaci Platformy, kanclerz Merkel mu odpowiedziała:„To nie problem panie prezydencie, ja to z Tuskiem załatwię". (fragment wywiadu z Ryszardem Czerneckim dla Uważam Rze)

Wiem i rozumiem, że politycy mówią różne dziwne rzeczy. Czasami jednak zdarza im się powiedzić coś bardzo istotnego. Wówczas nie mniej istotna jest reakcja na ich słowa. Zarówno tych, którzy polityce się przyglądają występując w roli obserwatorów, jaki i tych których słowa wypowiedziane dotyczą.

To co powiedział Czarnecki jest istotne. Z jego słów wynika, że Kanclerz Merkel miała(i prawdopodobnie nadal ma) na polskiego Premiera daleko większy wpływ aniżeli ówczesny pierwszy obywatel III RP. Co ciekawe fakt iż polski Premier przyjmie jej optykę przyjmowała za pewnik ("Ja to z Tuskiem załatwię"). W jej domniemanej wypowiedzi nie ma ani śladu wachania czy miejsca na przypuszczenia.

Co na to strona przeciwna? Nic. Ani słowa. Być może Czarnecki jest politykiem marginalnym. Być może nie wie o czym pisze. Niepokoi mnie jednak to, że jego słowa zbyt dobrze pasują do rzeczywistości. Bo fakty zdają się bezwiednie potwierdzać tezy zawarte w wypowiedzi europosła. Tusk idzie w sukurs Pani Merkel w każdej istotnej sprawie. I czyni to nawet wtedy, kiedy może to wyjść polskim interesom bokiem. Ostatnia sytacja jaka mi przychodzi do głowy to spektakularne faux pas , kiedy to polski Premier w ślad za Merkel, okazując lekceważenie i łąmiąc zasady dobrej dyplomacji, nie zechciał się spotkać z Francis'a Hollande'm przed wyborami prezydenckimi we Francji. Intencje Merkel były czytelne. W oczywisty sposób chciała wspomóc Nicolasa Sarkozy'ego w walce politycznej ponieważ duo "Merkozy" najzwyczajnniej w świecie działało na korzyść Niemiec. A jakie były intencje szefa partii rządzącej Polską?

Nawet intensywnie szukając nie przypominam sobie jakiejś istotnej różnicy zdań pomiędzy polskim Premierem a niemiecką Kanclerz. Szczerze powiedziawszy wogóle nie przypominam sobie jakiejkolwiek różnicy zdań pomiędzy Tuskiem a kimś kto w polityce światowej ma coś do powiedzenia.

Pozdrawiam

Polecam:

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka