Norbert Maliszewski jest człowiekiem, który stara się traktować swoich rozmówców poważnie. Jest czymś godnym uwagii, że z reguły nie ucieka przed tymi, którzy go krytykują lecz podejmuje z nimi dyskusje. Z tego też powodu jego ostatnia odpowiedź dla Janiny Jankowskiej zasługuje na rzetelną polemikę.
Pierwsza uwaga jaka od razu się narzuca to brak korespondencji tytułu wpisu socjologa z jego zawartością ("(...) Kaczyński wyklucza"). Tytuł mówi o wykluczaniu. Treść o zamykaniu się Kaczyńskiego w oblężonej twierdzy razem ze swoimi zwolennikami, "którzy czują się wykluczeni". Pytanie formalne do autora kogo ma na myśli pisząc o Prezesie, który wyklucza. Czy tych, którzy są zamknięci w fortecy? Czy może tych, którzy ją oblegają? Nie jest to jasne i pachnie sprzecznością.
Uwaga druga. Maliszewski jako naukowiec posługuje się pełną gamą sloganów politycznych, które na co dzień wychodzą z ust prominentnych polityków PO i redaktorów Gazety Wyborczej. Mamy więc u niego zarówno wyżej wspomniane zwroty o Kaczyńskim, który wyklucza (nie wiadomo kogo i za co) i jednocześnie zamyka w twierdzy jak i hiperlogiczne kwiatki pokroju "podziemnej opozycji demokratycznej" (sic! - toż to oksymoron Panie doktorze).
Wreszcie uwaga trzecia - niekonsekwencja. Dr Maliszewski z jednej strony pisze z emfazą o szczególnym punkcie historii w jakim się znajdujemy. Wspomina o czasie, w którym możemy zbudować suwerenne i sprawne państwo. Z drugiej, kompletnie ucieka od oceny wpływu takich wydarzeń jak śmierć głowy państwa i brak jakiejkolwiek odpowiedzialności z tym związanej. Czy można komentować postawy społeczne w oderwaniu od realnej oceny istotnych wydarzeń? Czy można opisywać dziesiejszą Polskę jedynie przy pomocy streszczenia społecznych odczuć i sztucznie wykreowanych narracji? Pan Norbert Maliszewski pokazuje, że jak najbardziej.
Pytanie ile takie oceny są warte?
Pozdrawiam