Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer
221
BLOG

Jugendamt - ostoja niemieckiego rasizmu.

Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer Polityka Obserwuj notkę 2

Wczorajsza "Rzepa" przynosi kilka szokujących szczegółów dotyczących zaskakujących praktyk państwa niemieckiego. Chodzi o zakaz używania języka polskiego w małżeństwach mieszanych w wypadku separacji bądź rozwodu. Zakaz wydawany urzędowo, w majestacie niemieckiego prawa. Zakaz, który z góry określa, na podstawie przynależności narodowej, które z rodziców bardziej się nadaje do dalszego wychowywania wspólnych dzieci.

Sprawa jest znana w Polsce od dawna. Wcześniej informacje o Polakach, którzy przy pomocy biurokracji w Niemczech, są w sposób niemalże siłowy separowani od swoich dzieci, publikował tygodnik "Wprost". Uściślając. W przypadku rozbitych małżeństw polsko-niemieckich urząd nadzoru nad dziećmi zezwala na bardzo limitowane kontakty pomiędzy polskim rodzicem a dzieckiem pod warunkiem nie używania języka polskiego, argumentując iż to "nie jest w interesie dzieci".

Jugendamt, bo tak nazywa się ta instytucja, twierdzi że język polski jako "obcy" może niekorzystnie wpływać na rozwój dzieci. Abstrahując od oczywistego idiotyzmu tej tezy, należy zapytać dlaczego w tej sytuacji miliony niemieckich dzieci uczą się w szkołach angielskiego, francuskiego, etc? Czy przypadkiem nie koliduje to z ich interesem?

Grupa pokrzywdzonych przez Jugendamty polskich rodziców złożyła skargę w Parlamencie Europejskim i osobiście przyjechała do Brukseli opowiedzieć o swoich tragediach. - Rozpatrujemy tu wiele trudnych spraw. Ale nigdy nie mieliśmy przypadku o takim ładunku dramatyzmu - powiedział przewodniczący Komisji Petycji PE - poseł Marcin Libicki. Inni eurodeputowani - członkowie komisji nie wierzyli własnym uszom. -My żyjemy w wielojęzycznym środowisku. Nasze dzieci od małego mówią w trzech, nawet czterech językach - zwierzył się jeden z nich. - Przecież wielojęzyczność jest korzystna dla dziecka - mówiła duńska eurodeputowana. Eksperci już teraz przyznają, że obecne praktyki Jugendamtów są niezgodne z prawem Unii Europejskiej i Konwencją Praw Człowieka.

Warto wspomnieć, że prawo niemieckie jeżeli chodzi o niuanse narodowościowe jest jak na dzisiejszą Europę najzwyczajniej w świecie rasistowskie. Przykładowo podam, że łatwiej jest uzyskać obywatelstwo Rosjaninowi z Syberii, który wykaże, że jego prababka była Niemką, aniżeli Turkowi w drugim pokoleniu urodzonemu w Niemczech.

Na koniec, dla porównania, coś o mniejszości niemieckiej w Polsce. Oblicza się, że w naszym kraju żyje około 200 tys. obywateli tej narodowości (liczba ta była wcześniej dwukrotnie wyższa, ale zmniejszyła się po słynnej próbie rejestracji narodowości ślązackiej). Cieszą się oni przywilejami i korzystają ze wszystkich swobód z tym związanych. Liczbę Polaków w Niemczech szacuje się na około 1 milion. Mimo tego rząd Niemiec nie chce słyszeć o przyznaniu naszej społeczności statutu mniejszości narodowej. Nie zapewnia także, co gwarantuje traktat o dobrym sąsiedztwie, w stopniu wystarczającym nauki języka ojczystego dla potomków polskich emigrantów.

Ostatnio bardzo wiele się mówiło o nadwyrężonych stosunkach pomiędzy Polską i Niemcami. Niewiele osób miało odwagę zauważyć, że niektóre z dzisiejszych problemów były przez naszą dyplomację konsekwentnie przemilczane lub spychane na dalszy plan. Dziś nasi obywatele płacą cenę za te zaniedbania. Może więc najwyższy czas przestać się oburzać na obecnie rządzących i zmobilizować wszystkie nasze elity aby sprawy do tej pory zamiatane pod dywan zostały należycie załatwione. W naszym wspólnym, dobrze pojętym interesie.

Pozdrawiam.

PS: Podobno Polacy nie stanowią wyjątku i są traktowani przez Jugendamty tak samo jak Brytyjczycy czy Francuzi. Nie chce mi się w to wierzyć. Znam prasę brytyjską i wiem, że takiej okazji wyspiarze by nie przepuścili żeby dokopać "jerrys".

Polecam:

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka